Frywolitka + i atak Grety oto

Rzutem na taśmę, choć pracę miałam przygotowaną, juz na początku maja- zupełnie o niej zapomniałam i tylko zaglądając do Justynki (klik) zauważyłam jej brak:)
Praca na temat jedna, ale dorzucę jeszcze co nieco :D

Przygotowałam etui - kolejne, ale tym razem na okulary. To już drugie, identyczne do poprzedniego, które używałam przez dwa lata. Nie było go na blogu, więc pokazuję teraz.
Poprzednie- dość często używane, aż prosiło sie o wymianę, ale nie frywolitka tu zawiniła, tylko filc- zmechacił sie, co nie wyglądało juz ładnie, a i po praniu lekko zafarbowała lamówka.
Zrobiłam takie same z przyzwyczajenia- czerwony od razu jest widoczny w torebce, a jak wiecie kobieca torebka pomieści dużo, tylko szukanie potem jest uciążliwe:)
No to przechodzę do prezentacji- zdjęcia w dzień deszczowy, których dużo było w tym miesiącu- nawet teraz u nas pada:(

 Książkę mogę polecić- przejmująca opowieść o małej hollywoodzkiej, wziętej aktorce, która w skutek wypadku traci matkę, pamięć, mowę, słuch.
ale o co chodzi z Gretą??

Tego niezwykłego motyla o przezroczystych skrzydłach dla nauki odkrył Hewitson w 1854 roku. Owad nazwany motylem szklanoskrzydłym (Greta oto) zamieszkuje Amerykę Środkowa – od Meksyku do Panamy. Rozpiętość jego skrzydełek sięga 6 cm.

Moja wersja;)

 Jak tylko go zobaczyłam to wiedziałam, ze będę musiała coś wymyślić i mam:)
co prawda w beżu nie występuje, ale frywolitkowym wydaniu, wszystko jest możliwe:)
 i wspomniane chokery- dwa pierwsze dorzucam jeszcze do motylkowej zabawy blogu DIY (klik)

 Ten beżowy Lila miała w dniu Bierzmowania.

Kwiatowy na komersie- musiałam zrobić drugi, bo poprzedni Lila tak dobrze schowała, że do dnia dzisiejszego sie nie znalazł;D

 Przygotowałam ich nieco więcej

Lila wybrała dla siebie dwa, jeden był prezentem dla Koleżanki Lili, dzięki której moje nerwy nie są w strzępach:) Reszta leci na aukcje- termin turnusu się zbliża, a niestety sprzedaż stanęła i chyba będzie trzeba poszukać innej formy.

i wszystkie razem