tak sobie idąc na łatwiznę numeruję zabawy, bo też i nie chce mi się tytułów wymyślać;D
ale zanim przejdę dalej, to pozwólcie że przypomnę o CANDY (klik) i zaproszę tych co jeszcze nie wiedzą:)
Dzisiaj będzie druga zabawa w której biorę udział i mam nadzieję, ze z trzecia zdążę, w co pomału zaczynam wątpić ale zobaczymy.
Dzisiaj "kocham frywolitkę " i temat który sama wybrałam, ale to takie prawo prowadzącego.
Szczegóły znajdziecie tutaj (klik)
a mianowicie miały być to elementy, poćwiczyłyśmy tym samym chowanie nitek, co w moim przypadku wymagało cierpliwości.
Ale cóż "widziały gały co brały" więc narzekać nie będę
Jeszcze w grudniu ubiegłego roku, zastanawiałam się czy to by było możliwe, wszystko za sprawą tych bombeczek(klik) z elementów właśnie, które pokazałam dopiero w lutym (klik)
Nieco poszperałam w sieci i znalazłam takie cuda- niestety bez darmowych schematów
tutaj (klik) i tutaj (klik)
To proste wzory, nie kombinowałam z różnymi wielkościami czy mieszaniem wzorów i mam;)
tym razem tylko dwa, ale przygotowuję swoje własne, co wyjdzie zobaczymy.
Co jest takiego w tych bombeczkach?
otóż to że nie mają "kręgosłupa" czyli nie otulają innej bombki ale występują zupełnie solo, a w środku można np umieścić lampkę.
Co roku staram się przygotować bombeczki dla naszej ulubionej Wychowawczyni i do tej pory starałam się żeby były za każdym razem inne i najlepiej w innej technice, ale frywolitkowe omijałam- szklane "puczę" w ręce, a plastikowe nie wypada, ale w tym roku dam radę:)
Jedynie jeszcze muszę usztywnianie garnąć, bo co prawda na białych nie widać, ale na czerwonej zrobiła się biała mgiełka, szczególnie od środka widać, chyba za mało rozcieńczyłam wikol- lecą więc do prania i zobaczymy, a jak nie to spróbuję na cukrze, choć muszę przyznać że nie za bardzo mi się podoba, mam wrażenie że bombki usztywniane ta metodą wyglądają na plastikowe.
Chyba, ze macie jakieś inne sposoby i się podzielicie?
Zdjęcia robione w jedynym suchym miejscu, cały dzień słońce przeplata się z deszczem.
Wiem że jest sucho i go potrzeba, ale mnie miesza strasznie szyki i plany.
A ponizej efekt wykańczania i dopracowania wzorów:)
będzie pod filiżankę;)
Na koniec serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i sowa wsparcia:)
Miłego weekendu Wam życzę i lecę upichcić jakieś ciacho :)
Buziaki
Ps.
zapomniałam zameldować, że łuczki dzielone poćwiczone (we wzorze powyżej), dzięki temu miałam połowę mniej chowania nitek ;)
zdjęcia robione telefonem i na początku, teraz już wychodzą mi równiutkie supełki ( prawie zawsze;)
Frywolitka i sutasz to techniki które mi się marzą, ale jak na razie nie mam odwagi zabrać się za nie. Piękne prace pokazałaś. Misterne cudeńka. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńŚwietne są te bombki ^^ powodzenia w tworzeniu coraz to ciekawszych wzorów :*
OdpowiedzUsuńA to te bombki szykowałaś, wow …. cudne są. Przepięknie się prezentują, rzec by można, że do twarzy im w tych elementach. Prezent będzie nie dość, że cudny, to jeszcze baaaardzo oryginalny. Super pomysł i rewelacyjne wykonanie. A i oficjalnie zaliczam - podzielone łuczki :-) Pozdrawiam serdecznie i zabieram trochę deszczu, bo u nas tylko straszy i nie pada :-)
OdpowiedzUsuńOceniać mi trudno bo nie znam się na tych supełkach ale bombeczki mi się podobają i to bardzo :) Miłej niedzieli Reniu!
OdpowiedzUsuńReniu, piękne te frywolitkowe bombeczki.
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Ps. U mnie też leje i okropnie zimno.
Fajnie frywolitkujesz.
OdpowiedzUsuńMoje koleżanki uczą się tej wspaniałej techniki. Mnie frywolitka podoba się, ale na wszystko nie starczy czasu ;-)
No frywolitkowe supełki pierwsza klasa!!! Brawo Reniu :)
OdpowiedzUsuńPiękne te bombki, bardzo "szykownie" wyglądają i robią wrażenie :)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli :)
Śliczne bombki. Też mi się marzy takie cudeńka zrobić na choinkę.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli.
Reniu uwielbiam Twoją frywolitkę w każdym wydaniu a najbardziej w takich właśnie użytkowych ozdobach. Cudne są.
OdpowiedzUsuńJa usztywniam w mieszance wikolu, ługi z odrobiną wody.
Pozdrawiam
Wspaniałe frywolitkowe prace! Podziwiam!!!
OdpowiedzUsuńŚliczne bombki :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie bombek nie usztywniałam, ale koszyczki z włóczki usztywniam Ługą z wodą 1:1. W takim roztworze zostawiam na minimum 12h. Po wysuszeniu są bardzo sztywne.
Pozdrawiam :))
Bombki są przepiękne :) Frywolitkowe sploty podobają mi się bardzo :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i pozdrawiam :)
śliczne bombeczki !
OdpowiedzUsuńCudne te Twoje frywolne wytwory.
OdpowiedzUsuńno weź...juz sie przestraszyłam, że parę miesięcy przespałam a tu zima! ;D
OdpowiedzUsuńPiękne!!! na choinkę będą jak znalazł:))
OdpowiedzUsuńPiękne bombki!
OdpowiedzUsuńNie lubię usztywniać kolorowych prac właśnie ze względu na te białe ciapki. Nie wiem czy cukier coś pomoże. Tylko raz próbowałam usztywniać cukrem i była to nieudana próba ale wydaje mi się, że po wyschnięciu zrobi się biały. Możesz jeszcze spróbować usztywnić lakierem akrylowym ale też trzeba z nim uważać, bo mogą się porobić błony między łuczkami.
Bombki są niesamowite. Pozdrawiam;-)
OdpowiedzUsuńRenatko jesteś niesamowita !!! Te bombeczki są genialne 🙂 może i ja spróbuje zrobić choć jedną 😉
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam.
Świetne bombki! Metoda prób i błędów zawsze jest skuteczna... Pozdrawiam Reniu:)
OdpowiedzUsuńPiękne bombki, jestem pod wrażeniem! pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńOj tak, pogoda bardziej zrobiła nam się jesienna niż letnia. Bombkami jak zwykle się zachwycam - są to prawdziwe cudeńka. Pozdrawiam, a Lilce życzę udanych wakacji.
OdpowiedzUsuńAż jęknęłam z zachwytu! Frywolitkowe bombki są najładniejsze.
OdpowiedzUsuńSzydełkowe widziałam bombki ale takich jak Twoje jeszcze nie. Są piękne. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńŚliczne bombeczki! Bardzo lubię takie w pełni ażurowe, znaczy, bez "kręgosłupa" :D Tobie wyszły pięknie <3 A co do usztywniania, spróbuj lakierem w sprayu na kilka razy. Mi tak lakier do włosów czasem usztywnia biżuterię, znaczy jak za słabo, to po wyschnięciu drugi raz pryskam i jest ok. ;)
OdpowiedzUsuńPiękne!!!
OdpowiedzUsuń