Kochane dzisiaj przychodzę do Was z czymś zupełnie innym, ale bardzo ważnym.
O aukcji dla Amelki pisało już kilka z Was - szczegóły znajdziecie u Joasi do której i ja sie przyłączam
Teraz jednak proszę o pomoc dla Olka.
Po kliknięciu w zdjęci przeniesiecie się na stronę Fundacji"Sie pomaga" gdzie znajdziecie wszystkie szczegóły.
Wiem jak trudno jest zapewnić dziecku choremu opiekę,
ale gdy mamy tą świadomość że zwyczajnie nas nie stać żeby uratować dziecku życie czy zdrowie, bo brakuje pieniążków to ból Rodziców jest niedoniesienia.
Dlatego proszę Was w imieniu rodziców o chociaż jeden esemes, możemy pomóc w taki właśnie sposób, a może się uda uratować Olusiowi oczko.
Ten chłopczyk przeszedł już na prawdę dużo- pomóżmy mu wyzdrowieć.
"Olek miał tylko kilkanaście miesięcy, kiedy zaatakował go
śmiertelny nowotwór, wyrwał z bezpiecznych ramion rodziców i rzucił na
ring onkologicznego piekła. Od dwóch lat jego drugim domem jest szpital,
gdzie zamiast radosnego dzieciństwa jest rozpaczliwa walka o to, by
ocalić wzrok, zdrowie i życie. Walka, w której dostępne metody już się
kończą, w której ratunek jest za oceanem. Tak mało czasu, tak wiele do
zebrania, ale poddanie się będzie oznaczać tylko jedno – porażkę.
Walka o życie Olka trwa już drugi rok, drugi rok życia w permanentnym
strachu i stresie, drugi rok pełen rozpaczy. To emocje jak na wojnie,
które niszczą psychicznie całą rodzinę. Dlaczego leczenia nie działa?! –
krzyczy mama do lekarzy we łzach. Nie umieją odpowiedzieć, zapada
decyzja o usunięciu oka.
I wtedy jak światło w tunelu pojawia się list z decyzją przyjęcia do
kliniki w Stanach. Rodzice wiedzą, że jest tam znany na całym świecie
szpital, w którym wybitny okulista dr Abramson z sukcesem leczy
siatkówczaki, do którego jeżdżą dzieci z całego świata, w tym z Polski.
Wiedzą, że leczenie jest astronomicznie drogie, ale też niezwykle
skuteczne. Do doktora jeżdżą dzieci, które w innych krajach zostały
uznane za przypadki beznadziejne lub u których, po podaniu melphalanu
gdzie indziej, wystąpiły powikłania. W każdym kraju stosuje się inne
składniki, w innych proporcjach – sam melphalan to nie wszystko,
decydują o tym też inne elementy leczenia. Nowojorski szpital od 20 lat
stosuje z powodzeniem to leczenie, uratował tysiące dzieci. W Polsce
mimo świetnej opieki Olek ma czwartą wznowę, przed nim usunięcie oka,
częściowa ślepota i kalectwo na całe życie. W szpitalu w Stanach szansa
na ocalenie oka, wzroku i życia Olka to 98%. To niemal gwarancja tego,
że chłopiec wyzdrowieje, będzie mógł cieszyć się dzieciństwem i pięknem
otaczającego go świata. Statystyki nie kłamią - wybór jest prosty."
Kochana, bardzo Ci dziękuję w imieniu swoim i rodziców Olka!!! :*
OdpowiedzUsuńRenatko sprawdź @ i odpisz ;*
OdpowiedzUsuńTyle chorych dzieciątek :(
OdpowiedzUsuńCierpienie dzieci zawsze budzi we mnie złość! Czym te maleństwa zawiniły że muszą tak cierpieć:( Idę zobaczyć co i jak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Reniu:)
Karteczki sa cudowe Reniu.Jestem zauroczona. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńIlość takich apeli, a co za tym idzie cierpienia dzieciaczków jest dla mnie porażająca...
OdpowiedzUsuńwłaśnie...tez mnie to ostatnio trapi...czy to jakiś dramatyczny wzrost tego typu zachorowań czy tylko media społeczne dają większą możliwość szukania pomocy...?
UsuńPrawda jest taka, że przedtem problemy z dzieciaczkami chorymi były, a tylko większość rodziców wstydziła się prosić publicznie
UsuńDzieciaki niepełnosprawne były za to traktowane jako "wstydliwe" tematy i chowało się po kątach- tak jakby to była ich wina:(
Najbardziej co mnie boli to właśnie choroby dzieci, są takie małe a tyle już muszę w życiu przejść. Na tyle ile mogłam pomogłam. Dużo zdrówka dla Olka a dla rodziców sił by wytrwali i nie podali się!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację.
OdpowiedzUsuń